Pokrętni Bogowie – cz. II

Kontynuuję cykl prezentowania pomysłów na bóstwa do zastosowania w kreowaniu światów RPG – oryginalnych bóstw, których natura zawiera jakiś haczyk, plot twist lub dwuznaczność, wokół której można zbudować przygodę i dylematy postaci graczy. Tutaj link do pierwszej części: https://adeptusrpg.wordpress.com/2021/10/28/pokretni-bogowie-czesc-i/

Cierpiętnik

Cierpiętnik jest bardzo współczującym bogiem. Uosobieniem empatii. Wielu ludzi uznałoby to za dobrą rzecz… Problem w tym, że Cierpiętnik jest też skrajnym, absolutnym masochistą. Nie to, że ludzkie cierpienie stanowi jego pokarm lub źródło mocy. Nie zadaje ludziom bólu, by zmusić ich do posłuszeństwa. Po prostu, odczuwanie ludzkiego cierpienia sprawia mu olbrzymią przyjemność.

Znaczna część jego kultu przypomina urzeczywistnienie „ideałów” średniowiecznych ascetów. Samobiczowanie, włosiennice, posty, klęczenie lub leżenie krzyżem godzinami. To robią sobie sami wyznawcy. Oczywiście, wszelkie przestępstwa są karane cieleśnie – nierzadko długą i bolesną śmiercią (można zaczerpnąć z bogatego dorobku ludzkości w zakresie tortur), ale również okaleczeniem, batem czy dybami. W odróżnieniu od średniowiecznej Europy brak jest obłudy w stosunku do katów – nie są oni pariasami i „złem koniecznym”, ale świątobliwymi, szanowanymi kapłanami. Cierpiętnik okazuje łaskę tym, którzy zadają ból sobie i innym – chroni ich przed negatywnymi skutkami starości i chorób – oczywiście, innymi niż ból. Jako wyznawca Cierpiętnika będziesz żył długo i boleśnie – jemu nie zależy na ludzkiej śmierci, wręcz przeciwnie, wszak póki żyjesz, póty cierpisz. Dlatego też obok sal tortur duchowni prowadzą również szpitale – oczywiście, wszelkie zabiegi są przeprowadzane bez znieczulenia. Kapłani mogą (świadomie lub nie) maskować prawdziwą naturę swojego boga. Mogą tłumaczyć konieczność ludzkiego cierpienia np. jako formę pokuty za grzechy lub trening wytrzymałości i silnej woli potrzebny do stawienia czołu złu (którym może być np. niżej opisany bóg zagłady). Ale mogą istnieć też kulty znające prawdziwą naturę Cierpiętnika, np. sekty organizujące potajemne orgie mające więcej wspólnego z BDSM niż ascezą, albo hordy psychopatycznych sadystycznych poddających torturom całe osady i odrzucających pozory „pokuty za grzechy”.

Cierpiętnikowi mogą służyć jakiegoś rodzaju anioły – przypominające np. cenobitów z Hellraisera. Oprócz zwykłego przedłużania życia, może on oferować też inne błogosławieństwa – np. mutacje zwiększające siły wyznawców – oczywiście za cenę bezustannego, straszliwego bólu wzmocnionych części ciała.

Na czym polega pokrętność i oryginalność tego bóstwa? Nie jest to wszak pierwszy bóg bólu w dark fantasy. Ano, tak jak wyżej – będąc bogiem cierpienia, jest też bogiem życia, wrogiem śmierci. Jego przeciwnikiem może być bóg zagłady – litościwy ludobójca, pragnący eksterminować żywych, by wyzwolić ich od bólu – zarówno tego powodowanego przez Cierpiętnika, jak i zwykłego, będącego nieodłączną częścią życia. Zastępy wyjących z bólu, pokrytych bliznami i piercingiem fanatyków vs legiony milczących nieumarłych. Jeśli głównym konfliktem określającym świat nie jest dobro vs zło, czy nawet porządek vs chaos, ale cierpienie vs unicestwienie, mamy do czynienia z naprawdę paskudnym uniwersum. Czy postacie graczy staną po stronie życia i bólu, czy śmierci i wiecznego spokoju? A może porwą się z motyką na słońce i będą próbować walczyć z wyznawcami obydwu szalonych bogów? Czy gracze uwierzą wyznawcom boga zagłady twierdzącym, że bóg czczony przez ich postacie to sadomasochistyczny demon, czy potraktują to jako próbę zamącenia w ich umysłach przez perfidne zło?

Innym twistem może być uświadomienie sobie przez graczy, że Cierpiętnik jest jedynym prawdziwym bogiem ich uniwersum, bogiem stojącym za wszystkimi religiami ich świata. W tym również tymi zaciekle monoteistycznymi. Wszak konflikty międzyreligijne pomnażają cierpienie. Każda religia może się do tego przyczyniać na swój sposób. Religia boga wojny czy surowego boga sprawiedliwości dostarczają katów. Religia pacyfistycznej bogini nakazując pokorne akceptowanie krzywd – dostarcza ofiar. Religie niechętne rozwojowi magii i technologii, nawołujące do „życia zgodnego z naturą” mają na celu blokowanie rozwiązań ułatwiających ludzkie życie. A za tym wszystkim stoi Cierpiętnik. Co zrobią bohaterowie (zwłaszcza ci bardziej uduchowieni), gdy okaże się, że bóg ich religii to jednocześnie książę demonów potępiany przez tę religię? Znowuż – czy w to uwierzą?

Jednoczący

Ta religia wygląda na ideał. Promuje „uniwersalne ludzkie wartości”, z którymi gracze zapewne się zgodzą (a jeśli nie, należy zmodyfikować jej etos tak, by pasował do poglądów graczy). Zero patologii. Żadnych wstydliwych wersetów w świętych księgach, które można wykorzystać w złej sprawie. Zero fanatyzmu. Zero korupcji wśród kleru – każdy zachłanny, kłamliwy czy zboczony kapłan jest natychmiast ujawniany i piętnowany przez samo bóstwo. Bóg aktywnie włącza się ludzkie życie, karząc zło (ale bez nadmiernej surowości, dążąc raczej do nawrócenia grzeszników, niż ich śmierci) i nagradzając dobro.

W czym haczyk? Otóż bóg robi to wszystko z czysto egoistycznych pobudek. Tak, dusze dobrych ludzi po śmierci zjednoczą się z bogiem. Dosłownie. W jego żołądku. Po prostu smakują o wiele lepiej, niż dusze grzeszników. Nie, po śmierci nie spotkasz swoich bliskich ani wielkich ludzi. Nie będzie mieć czasu na nadrobienie przyjemności, na które nie miałeś czasu za życia. Nie będziesz nawet śpiewać hymnów. Zostaniesz pożarty. Gdy gracze to odkryją, mogą być zszokowani. Ale jakiś kapłan, wtajemniczony w prawdziwą naturę Jednoczyciela, może zaprezentować im inny punkt widzenia „Dobrze, Jednoczyciel wcale nie jest dobrą istotą, jest egoistycznym żarłokiem. Ale cóż z tego? Obojętnie z jakich pobudek, wspiera dobro. Czyni ludzkie życie lepszym. A że ceną za to jest pożarcie po śmierci? Cóż z tego. Kto wie, co stałoby się z naszymi duszami po śmierci, gdyby Jednoczyciel ich nie zjadał. Może rozwiałyby się w nicość. Może zostałyby porwane przez demony, które torturowałyby je przez wieki. Czy kilkadziesiąt lat ziemskiego, niewątpliwie istniejącego życia pod opieką potężnego bóstwa nie jest ważniejsze od niepewnego „życia wiecznego?”. Przeciwko temu uzasadnieniu mogą występować heretycy twierdzący, że gdyby Jednoczyciel nie zjadał ludzkich dusz, czekałyby je rajskie zaświaty lub reinkarnacja – i że ludzie mogą być dobrzy bez „opieki” swojego „hodowcy”. Kto ma rację? I komu gracze uwierzą?

Przewodnik Postępu

Ten bóg nade wszystko ceni sobie rozwój nauki i techniki. Przemawia do ludzi poprzez sny i wizje, inspirując ich do nowych odkryć. Jego świątynie są laboratoriami, szkołami- i składnicami wiedzy. Pomógł ludzkości wydobyć się mrocznych wieków i wspiąć na wyżyny.

Na czym polega haczyk?

Wieki temu z nieba spadł uszkodzony okręt badawczy i zwiadowczy galaktycznego imperium. Wrak z całym impetem zarył się pod ziemię. Załoga zginęła, przeżył jedynie świetnie zabezpieczony Główny Mózg – komputerowy lub organiczny – zawierający w sobie wiedzę zgromadzoną w czasie wyprawy badawczej. Mózg wykonuje zaprogramowany imperatyw – skontaktować się z Imperium, by jego wysłannicy przybyli i odzyskali zgromadzone dane. Po analizie, Mózg opracował plan. Jakkolwiek jego nadajnik telepatyczny jest za słaby, by dosięgnąć najbliższej planety skolonizowanej przez Imperium, pozwala na wysyłanie mentalnych obrazów do umysłów co bardziej wrażliwych – choć wciąż prymitywnych tubylców. Ci prostacy z reguły nie są w stanie pojąć wiedzy przesyłanej przez Mózg, ale raz na jakiś czas któryś z nich wyławia z wizji coś pożytecznego i przekuwa na praktykę. I w ten sposób Mózg stopniowo, pokolenie za pokoleniem, stymuluje rozwój tubylców. Każda generacja, wzbogacona w wiedzę swoich poprzedników, rozumie coraz więcej. Szczytem rozwoju planowanym przez Mózg jest nauczenie tubylców, jak zbudować nadajnik pozwalający na nawiązanie kontaktu z inną cywilizacją – czyli Imperium. Problem w tym, że Imperium jest rasistowskiej w wuj i gdy zorientuje się, że „czarna skrzynka” rozbiła się na planecie zamieszkanej przez obce podistoty, przybędzie nie tylko po to, by odzyskać pogrążony pod skałami Mózg – przy okazji eksterminuje całą lokalną populację. Mózgu to nie obchodzi. On nie lituje się nad swoimi wyznawcami, ani nimi nie gardzi. Nie ma do nich stosunku emocjonalnego. On wykonuje swoje zadanie, a tubylcy akurat okazali się być dostępnym zasobem.

Co zrobią gracze, gdy się o tym dowiedzą? Czy podejmą wyprawę w celu odnalezienia i zniszczenia Mózgu? Tak byłoby najbezpieczniej. Ale pozostała wiedza Mózgu, która mogłaby pomóc ludzkości, zostanie utracona. Może gracze zaszantażują „boga”, np. na zasadzie „Nie wolno ci namawiać ludzkości do nawiązania kontaktu z Imperium. Tak, takie masz rozkazy. Ale jeśli będzie próbować to zrobić, zniszczymy cię, a wtedy stracisz wszelką szansę na wypełnienie swojej misji”. Może gracze spróbują shakować bóstwo i usunąć imperialne rozkazy. Może dadzą się zwieść obietnicom Mózgu, że jeśli mu pomogą, skłoni imperialny desant, by ten oszczędził postacie graczy i np. wybrane przez nich miasto?

Jeśli tekst Ci się spodobał, proszę o drobne wsparcie… spokojnie, nie chodzi o pieniądze 😉 Zaobserwuj tego bloga lub dołącz do mojej grupy na reddicie: https://www.reddit.com/r/Adeptuscreations/ jest to dla mnie bardzo ważne.

2 myśli na temat “Pokrętni Bogowie – cz. II

  1. Znalazłem niedawno świetny fanowski materiał „Petty Gods: Revised & Expanded”, który przypomniał mi o tej serii wpisów. Polecam wpisać tytuł w wyszukiwarkę i poczytać, bo znajdują się tam perełki w rodzaju pomniejszego bóstwa psucia monety albo pomniejszego bóstwa bezczynności.

    Polubienie

Dodaj komentarz